Strona:Karol May - Śmierć Judasza.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Uff! Czyżby Old Shatterhand posiadał dar niewidoczności?
— Nie. Ale skoro czerwoni nie mają ani oczu, ani uszu, łatwo ich podejść. Melton zaś powiedział, że pojedzie ku Głębokim Wodom, a stamtąd podąży wślad za tobą.
— Czy spełnił zapowiedź?
— Miał najszczersze chęci. Ale kiedy przybył z pięćdziesięcioma wojownikami nad Głęboką Wodę, byłem już tam z oddziałem Nijorów i wziąłem swoich prześladowców do niewoli.
Spojrzał mi badawczo w oczy i zapytał:
— Ale gdzie są jeńcy, skoro ty tu jesteś!
— Czy do walki potrzebni są jeńcy? Zostawiłem ich nad Cienistem Źródłem. Skoro zrozumiałem, że spodziewasz się od nich ratunku, posłałem gońca. Niebawem ujrzysz ich na własne oczy. Spojrzno tam! Oto nadciągają!
Ujrzałem, jak Winnetou wyszedł z za drzew i podniósł rękę do góry. Na ten znak pięćdziesięciu Nijorów wyłoniło się z lasu, uklękło i skierowało lufy w rozbrojonych Mogollonów.
— Cóżto znaczy? Co się ma tu stać? — zapytał mnie przerażony wódz.
— Nic się nie stanie, jeśli twoi wojownicy zachowają spokój, — odparłem. — Posłuchaj!
Rozległ się oto potężny głos Winnetou:
— Wojownicy Mogollonów niech wysłuchają, co om powiem! Sprowadzi się teraz ich braci, których

88