Strona:Karol May - Śmierć Judasza.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bezwątpienia! Wiem na pewno. Czy jest pan zadowolony?
— Właściwie niebardzo.
— Czemu to? Wszak dostanie pan miljony! Pomyśl tylko, miljony! Omal nie warjuję, że muszę ich panu odstąpić!
— Ale wziął mnie pan na plewy. Miljony wpadłyby w moje ręce bez wskazówek pana, Jonatan będzie w każdym razie moim jeńcem; wraz z nim dostałbym jego torbę.
— Niech i tak będzie! Ale mam nadzieję, że z powodu tego wyrachowania nie będzie się pan na mnie gniewał?
— O, proszę, wcale a wcale! Ale ja także mam nadzieję, że pańskie informacje okażą się słuszne, mianowicie, że Jonatan ma jeszcze przy sobie pieniądze. Przecież postawiłem warunek, że uzyskam je dzięki pana pomocy, lub dzięki pana wskazówkom.
— Oczywiście!
— A co się wówczas stanie z Jonatanem? Być może, przypłaci życiem!
— Każdy człowiek jest sprawcą własnej doli. Nie mogę mu pomóc. Dał mi za mało, oszukał mnie, wyrzekam się więc go i wszystko mi jedno, co się z nim stanie. Jeśli umrze, tem lepiej dla mnie, — będę miał spokój. Ale pan zrobi na tem najlepszy interes, o wiele lepszy, niż ja!
I to mówił ojciec! Wstrząsnąłem się, jakgdyby

81