Strona:Karol May - Śmierć Judasza.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czekał mojej odpowiedzi. Spojrzałem na Winnetou, który wnet się ozwał:
— Zgodzę się na wszystko, co mój brat powie.
Teraz więc mogłem odpowiedzieć Silnemu Wichrowi.
— Wyruszyliście, aby napaść na Nijorów. Wiem, żeś nietylko odważnym, ale także prawdomównym wojownikiem i wodzem, i że się nikogo nie lękasz. Sądzę więc, że nie przemilczysz prawdy?
— Nie — odparł dumnie.
— Cóżbyście zrobili, gdybyście pokonali Nijorów?
— Zabilibyśmy ich, zabrali ich żony i dziewice i całe mienie.
— Mówisz prawdę. Prawo Zachodu brzmi: miarka za miarkę. Teraz oto zwyciężyli Nijorowie. Czego się po nich spodziewacie?
— Takiego samego losu.
— Temi słowy sam przypieczętowałbyś wasz los, gdyby mnie i Winnetou tutaj nie było, Poparliśmy Nijorów, ale zażądaliśmy wzamian pewnych ustępstw.
— Jakich? — zapytał, rzucając bystre spojrzenie.
— Ujdziecie cało.
— A nasze leki?
— Zachowacie.
Uff! A więc możemy wrócić do obozu przy Jasnej Skale?

64