Strona:Karol May - Śmierć Judasza.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

odległość, o którą nas wrogowie wyprzedzili, potem jednak przeciwieństwa terenu coraz bardziej utrudniały nam drogę. Po niespełna dwóch godzinach wpadliśmy na naszego wywiadowcę. Zawiadomił nas, że Mogollonowie jadą mniej więcej w odległości dziesięciu minut drogi. Trzeba było teraz dotrzymywać im równego kroku. Na równinie ujrzeliby nas niechybnie, ale tu było pełno gór, dolin i wykrotów, w których mogliśmy się skrywać.
Po kwadransie wywiadowca przyprowadził do nas Nijorę, którego w drodze był spotkał, i zameldował:
— Ten wojownik krył się za skałą przed wrogiem. Przysłał go Winnetou.
— Co memu bratu kazał wódz Apaczów oznajmić?
— Przygotowania ukończone,
— A zatem wasi wojownicy przyczaili się za wzniesieniem skały?
— Tak. A także w lesie, aż do miejsca, gdzie wąwóz wychodzi na Łysinę Canonu.
— Gdzie stoją konie?
— Za wzniesieniem. Ukryte są przed spojrzeniami Mogollonów.
— Dobrze. Ale gdzie twój wierzchowiec?
— Zostawiłem go na miejscu zgodnie z wolą Winnetou, aby nie zostawiać za sobą śladów i nie rzucać się w oczy wrogów.
Sądziłeś więc, że jedziemy tuż za Mogollonami?

43