Strona:Karol May - Śmierć Judasza.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cztery cugowe, więc byliśmy pewni, że niema więcej czerwonych.
Skoro oddział znikł na południu, mogliśmy się wziąć do dzieła. Chociaż na uporanie się z dziesięcioma starczyłoby dziesięciu, zarządziłem, aby szło z nami trzydziestu. Pozostali pośpieszyć mieli za nami z końmi.
Pod osłoną krzewów zeszliśmy wzdłuż, pochyłości wpobliżu źródła. Wysunąłem się naprzód, pełzając. Dziesięciu drabów siedziało nad wodą i wsuwało śniadanie. Nieledwie wstydziłem się napaść na nich z trzykroć większą liczbą wojowników. Byli tak zaskoczeni, skoro Nijorowie wyłonili się z krzaków, że żaden nie pomyślał o obronie, czy ucieczce. W okamgnieniu zostali związani. Ja zaś podszedłem do karocy, otworzyłem drzwi i zawołałem.
— Dzieńdobry, Mrs. Werner i Mr. Murphy! Spełniam obietnicę.
Marta wydała radosny okrzyk i zawarła powieki. Nie zemdlała bynajmniej, to radość tak ją zmorzyła. Wyciągnąłem nóż, przeciąłem jej więzy, wyniosłem z karety i posadziłem ją na trawie, gdyż zbyt była słaba, aby utrzymać się na nogach. Zniecierpliwiony adwokat krzyknął:
— A teraz mnie, sir! Jak długo mam czekać!
— Cierpliwości, mr. Murphy! Nie można naraz wielu dogodzić.
Skoro uwolniłem go, wygramolił się z karocy, wyprostował członki i rzekł:

26