Strona:Karol Marx-Walki klasowe we Francji 1848-1850 r.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się wcale skłonną do przyzwolenia na to. Ludwik Bonaparte stał jak zwykle wobec dylematu: aut Caesar, aut Clichy (albo Cezar, albo Clichy — więzienie za długi).
Drugie żądanie kredytowe ministra w wysokości 9 miljonów franków na koszta wyprawy rzymskiej powiększyło jeszcze naprężenie stosunków pomiędzy Bonapartem z jednej strony a ministrami i Zgromadzeniem narodowym z drugiej. Ludwik Bonaparte zamieścił w Monitorze list do swego adjutanta Edgara Neya, w którym narzuca rządowi papieskiemu gwarancje konstytucyjne. Papież ze swej strony wydał odpowiedź „motu proprio“, w której odrzucał wszelkie ograniczenia swej odrestaurowanej władzy. List Bonapartego z umyślną niedyskrecją zdzierał zasłonę z gabinetu, aby samemu przedstawić się oczom galerji w postaci gienjusza, pełnego dobrych zamiarów, ale nieuznanego we własnym domu i skrępowanego. Napoleon nie po raz pierwszy już kokietował publiczność „ukrytym trzepotaniem skrzydeł swobodnej duszy“. Thiers, referent komisji, zupełnie ignorował trzepotania się Bonapartego i zadowolnił się przekładem encykliki papieskiej na język francuski. Nie ministerjum, lecz Wiktor Hugo starał się uratować prezydenta, proponując, aby Zgromadzenie narodowe zaaprobowało list Bonapartego. Allons donc! Allons donc! (Cóż znowu!) Tym lekceważąco lekkomyślnym okrzykiem pogrzebała większość wniosek Wiktora Hugo. Polityka prezydenta? List prezydenta? Sam prezydent? Allons donc! Allons donc! Któż u djabła bierze na serjo p. Bonapartego? Czy