Strona:Karol Mátyás - Podania o Tatrach.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
7. Zaklęte wojsko.

W Tatrach znajduje się wojsko zaklęte, złożone z wielkoludów, które wiele walczyło, lecz mocą słowa (?) zaklęte zostało i czeka epoki trzeciej (panowania Ducha św.), aby wyjść i stoczyć krwawą bitwę, która ma być ostatnią. Po niéj ma nastąpić pokój na ziemi, a według innych koniec świata.
Wojsko to odbywa raz w rok swe ćwiczenia wojenne w nocy, a biada temu, kto nie pokosił pierw łąk i z pól nie zebrał, gdyż na rano, miasto zbóż i traw znajdzie tylko ślady kopyt końskich.
Podczas mustry jednemu koniowi zasmakowała kapusta pewnego gospodarza i odtąd co noc przychodził na nią. Gospodarz, spostrzegłszy szkodę zrządzoną, zasadził się raz w nocy, aby wypatrzéć złodzieja. Nie potrzebował długo czekać. Koń podług zwyczaju przyszedłszy, zaczął sobie w najlepsze gospodarzyć. Wtedy gospodarz wypadł z ukrycia i zaczął ścigać konia, chcąc się przytem przekonać, gdzie koń pójdzie, a więc do kogo należy. Wtem zdziwiony i osłupiały z przerażenia spostrzegł, jak koń nagle wpadł do ziemi. Nie namyślając się długo, wskoczył za koniem w otwór w ziemi i wkrótce znalazł się w obszerném podziemiu jasno oświetloném, a w koło otoczyli go siwobrodzi rycerze okryci zbroją, zapytując, czegoby chciał? dla czego narusza ich schronienie, do którego jeszcze nikt żywy się nie dostał. Chłop powiedział przyczynę, a zapytany, wieleby mu się należało za szkodę, odrzekł, że piątka“ (5 złr.) dość będzie. Otrzymawszy wynagrodzenie, wrócił na świat i opowiedział ludziom we wsi to, co widział. Koń odtąd jednak kapusty nie odwiedzał.

8. Kamienny pojazd.

Chrystus Pan podczas swéj pielgrzymki po świecie przyszedłszy do Tatr, spotkał wieśniaka, który chciał wózkiem, zaprzężonym parą koni, objechać Tatry w koło.
Pan Jezus rzekł mu:
— Ależ człowieku! nie dokażesz tego, szkoda twego trudu, góry są zbyt strome, abyś mógł parą koni wyjechać.
Chłop, wyśmiawszy się z Niego, pojechał. Gdy już był z powrotem niedaleko miejsca z którego wyjechał, mając jednę tylko górę jeszcze do przebycia, spotkał znowu Chrystusa Pana, który mu powtórzył wyrzeczone poprzednio słowa. Chłop, rozgniewawszy się, rzekł:
— Co ty dziadu wiés! nie miésáj sie w cudze sprawy!
Ledwie domówił tych słów i wyciągnął rękę, aby batem zmusić konie do raźniejszej jazdy w górę, z wozem i końmi skamieniał. Dotąd podobno pokazują w Tatrach kamień, w którym wyraźnie rozróżnić można konie, wóz i siedzącego w nim woźnicę.