Strona:Karol Mátyás - Podania o Tatrach.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dróg ciérniami nie zagrádzają, jakie są liście na jaworze i na lipie, cy baby nie chodzą jak jascórki. Skoro go sie tak o wsytko wypytáł, kázáł mu jesce przyś do siebie i wziął z kąta zuzelie sufląm i dáł mu troka do gurmany. Potem skoro juz wychodziuł, podáł mu rękę, ale tęn podáł mu kij i jacy sie zakurząło z pomiędzy palców. On cymprędzy sie zabiyráł a woják, co na warcie stáł powiedziáł mu:
— Zebyś tu juz nigdy nie przychodziuł, bo nám nie tak stać, jak sie tobie zdaje. My tu na wielgi pokucie.
Tak tęn chop uciekáł, ani sie nie obziyráł. Skoro wysed na świat, patrzy a tu w gurmanie samo złoto i śrybło. Tak s tego biydnego cowieka zrobiuł sie teráz bogác nie mały.

4. Zkąd się Tatry wzięły.

Swiętá Tekla i Małgorzęta prowadziuły Tatry i całá Polska bąłaby uogrodzoná Tatrami. Swiętá Tekla, spała i powiedziała św. Małgorzęcie, zeby je nie budziuła, chociejby sie nábardzi łyskało. Tak jechali na wozie i za nimi sły Tatry. Ale jak sie zacąło łyskać i grzmieć, tak świętá Małgorzęta obudziuła Teklę i Tatry stanęły, tam dzie teráz stoją.

5. Morskie oko pono z morzá wypłójwá jak z pieca.

Ráz jedęn officyr jecháł na sifie na morzu, tak rozbiuł sie tęn sif i tęmu oficyrowi utopiuł sie kufer. Rok potemu chytali ryby w Morskim oku i naleźli kuferek, jak płójwáł po wodzie. Tak dali znać do Nowego tárgu, a tęn oficyr bął wtedy z wojskęm w Nowym tárgu. Posed on tam do Morskiego oka, ale kufer do kufra podobny. Dopiéro go po herbie, co na piersiak nosiuł, poznáł. A w tym kufrze bąło bardzok duzo przegródek, w tych przegródkak bąły łyzki śrybne i złote i rozmajte rzecy. A po bokach bąły dwie sufladki kryjome. A tam bąły piniądze. Skoro on je odęmknął, tak ci w głowę zachodzili, ze ni mogli nalyź tyk sufladek. Tęn pán zapłaciuł im za to i pojecháł. Znakęm tego, ze Morskie oko z morza wypłójwá.

6. Dyjamęnt.

Nad Morskim okęm rós ráz dyjamęnt i tęn dyjamęnt miáł tak wiélgi uróś, ze miáł całą Galicyją oświycać. Ale ráz poluwáł tam myśliwy, uźráł tam zająca, strzeluł do niego, ale trafiuł w tęn dyjamęnt i ustrzeluł go.
W Cercu[1] pod obłazami jest słup dyjamentu. Piérwy w nocy świyciul, ale teráz juz nie świyci.


  1. Czerniec parafija Łącko.