Strona:Karol Mátyás - Epizod z wesela w Sandeckim.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„pardon,“ lecz często jego głosu zajadłe chłopaki nie słyszą, i potrzeba kilku, żeby ich rozbroić. Po skończonej wojnie ogląda sędzia z doktorem plac boju, rannych niby opatrują, a tych, którzy się naprawdę bili, jeżeli zawczasu nie uciekli, zamykają do chlewka i trzymają dość długo za karę.
Najpospolitszą kómedją weselną jest odprawianie sądu. Przed jednego ze starostów, występującego w roli sędziego, przyprowadzają podróżnego człowieka[1], odzianego w stare szmaty lub wywrócony surdut. Sędzia zapytuje go:
— A skądeś ty? Zeniatyś cyś kawalir? Wiela más dzieci? Jak twoi zonie na imie?
Po tych zapytaniach, na które podróżny trwożliwie, lecz dowcipnie odpowiada, każe mu pokazać paśport. Podróżny wyjmuje z kieszeni kawałeczek zmiętego papieru i oddaje sędziemu, który obracając go na wszystkie strony, mówi:
— Tu nima piecątki gminny. Ty źle gádás, kłamies, boś ty stąd (wymienia jakie miejsce). Já ciebie na Piekle[2] nieráz widziáł, na Przetakówce[3] tyześ buł. Przetakówka ci smakuje. Na Piekleś za piecem siedziáł, Zydom-eś worki dźwigáł. Já cie do hereśtu kázę zamknąć.
Podróżny, trzęsąc się ze strachu, kłania się, prosi, obłapia sędziego za nogi, wreszcie prosi, aby mu coś dali zjeść, bo bardzo głodny. Wtedy sędzia weźmie kawałeczek kołacza, i gdy tamten otworzy szeroko gębę, wetknie mu go szybko i dłonią przybije, aż trzaśnie, mówiąc:
— Más! zebyś nie bał głodny, a teráz cie policyján do hereśtu zaprowadzi.
Na to przychodzi jeden z drużbów, przebrany za policyjana, z brodą z konopi, z dranką niby szablą przy boku, popchnie go naprzód i odprowadzi na stronę. Dzieje się to naturalnie wśród ogólnego śmiechu, bo niejeden się wmiesza w tę sprawę jako świadek, plotąc, co mu tylko ślina na język przyniesie.

Niekiedy przebierze się trzech weselnych za Żyda, złodzieja i kupca.

  1. Zwykle starszy drużba przebiera się za podróżnego.
  2. Przedmieście w Nowym Sączu, brudne, zamieszkane przeważnie przez Żydów, pełne szynków.
  3. Przedmieście w Nowym Sączu z ogrodem i szynkiem, tak samo nazywanym.