Strona:Karol Irzykowski - Z pod ciemnej gwiazdy.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zrzucać wykopaną ziemię, musiałem, musiałem pomyśleć: Teraz Lodzio siada i zapala sobie papierosa!.. i na świeżym grobie wiłem się...
— Ha, ha, z rozpaczy!
— Może tak sobie i kto pomyślał... lecz ja ryczałem jak byk zarzynany na grobie faraona czy innego władcy starożytnego... nie z rozpaczy, o, nie z rozpaczy!
— Wyprawił sobie Lodzio stypę śmiechu! Niech mu ziemia...
— Była mu lekką, była, bo jego to duch może ściga mnie i teraz. Nie dość, że uniemożliwił mi dalszy pobyt w mieście, gdzie mnie ośmieszył, lecz nadto od tego czasu i mnie samego napadają często psie figle, które pewien filozof nazwał „wszami rozumu“. Raz np. chciałem pomalować swoje dziecko na zielono. Innym razem, gdy siedziałem w teatrze podczas występu Modrzejewskiej na piątem akcie „Marji Stuart“... i wszyscy mieli łzy w oczach... ja... zaczynam obserwować siedzącą przedemną korpulentną damę w wielkim kapeluszu... i przychodzi mi na myśl... przychodzi mi... panie, nie patrz pan teraz na mnie... żeby po cichutku wyjąć jej z kapelusza szpilkę i wepchać powoli ale bardzo skutecznie w tę część ciała, olbrzymią rozmiarami, która odwrócona ku mnie... prezentowała się jak...
Tu Almanzor zgrzytnął silnie zębami, znieruchomił swoje oczy i powtórzywszy pod nosem zbawczą formułkę, znowu uspokoił się nieco.
— Szczególnie szkodliwem jest dla mnie zbyt plastyczne wyobrażanie sobie takich szczegółów... jak np. poprzedni. Zlany potem, wyniosłem się podczas aktu z teatru, jak wygwizdany autor. Niekiedy jednak fantazja wysnuwa we mnie samodzielnie różne takie możliwości: a gdybyś..!? Przeskakuję wtedy od myśli do myśli, żadnej