Strona:Karol Irzykowski - Z pod ciemnej gwiazdy.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Było tylko jedno miejsce, u którego teraz jej smutek stawał martwy i obojętny: a tem miejscem był grób Osi. Tam właśnie najmniej odczuwała jej obecność, a nawet szła tam jakby z niechęcią i tylko z obowiązku. Broniła się przeciw wierze, żeby to, co jest pod ziemią, mogło jeszcze mieć coś wspólnego z Osią. Nie mogła i nie chciała myśleć o tem, co jest zamknięte w trumnie. Ani jakoś nie nawiedzały jej teraz pogańskie myśli o duszy błądzącej między niebem a ziemią, lecz odrazu bez trudu, jasnowidząco, wyobrażała sobie Osię jako aniołka, stojącą w obłokach tuż koło tronu boskiego. Ze złożonemi rączkami, w białej sukience, z wianeczkiem na głowie, śpiewa Panu Bogu tym głosem delikatnym jak dzwoneczek, — a Bóg udaje, że nie dosłyszał, i każe jej powtórzyć i przybliża ucha... Więc Osia żyła już niewątpliwie w ciepłych promieniach chwały niebieskiej, które jej się przeziębić nie dadzą... Wszak ona sama, matka, niedawno na ciekawość Osi: Co to znaczy umrzeć? — malowała jej taką przyszłość „u Bozi“, aby ją przygotować do śmierci. I dziecko tak sobie tem główkę nabiło, że w ostatnich dniach na pytania: Co tobie jest? z zamkniętemi oczyma, nieprzytomnie odpowiadało: Idę do Bozi, idę do Bozi! — jakby już wtedy szukało tej jakiejś drogi... Więc jakżeby mogło było stać się inaczej?!
Schowała się w tę dziecięcą wiarę jak pod maskę. To też z uśmiechem lekceważenia czytała list, który wreszcie otrzymała od Wacława. Brzmiał niezrozumiale, ponieważ nawiązywał do poprzednich, skonfiskowanych przez teścia. Wacław donosił:
„Po wielu badaniach i rozmyślaniach, gdy już prawie ugrzązłem w pospolitem, małodusznem krótkowidztwie idealistycznem, udało mi się znaleźć najrozsądniejszą jeszcze hipotezę co do teraźniejszego bytu Osi. Powiedziała