Strona:Karol Irzykowski - Z pod ciemnej gwiazdy.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Pyriphlegethon
czyli
Niepokalane poczęcie
(Prolog do dramatu)

Chociaż Osia już od kilku dni leżała pod ziemią, jej rodzice nie stracili jeszcze nadziei. Nie wierzyli w śmierć, tylko wiedzieli o niej. Ciągle się im wydawało, że taka poważna potęga byłaby się wstydziła zabijać naprawdę takie małe dziecko. Zachowywali się tak naiwnie, jak może niegdyś Adam i Ewa, gdy ze zgonem Abla śmierć zagościła na ziemi. Spełniając czynności wyznaczone rutyną życia, nadsłuchiwali. Wyobrażali sobie Osię, żebrzącą litości gdzieś na skraju światów, żywą najgorszem życiem. Że uwięzła jakoś pod krawędzią przepaści, że zsuwa się, lecz jeszcze nie spada. Bez porozumienia się z sobą wiedzieli, że jedynie ich myśl może ją tam zatrzymać czas jakiś. To było pewnem, że jeżeli żyje, to przedewszystkiem rozpaczą ich dusz. Dusze ich musiały się stać nieustannie pracującemi stacjami nadawczemi zagrobowej telepatji. Zasycały się trucizną nieskończonych rozpamiętywań. Wacław i Ludmiła teraz dopiero mogli wyczuć i wykosztować grozę i ból wielu momentów jej choroby. Rzeczy, które wówczas wytrzymywali, teraz wydawały im się przerażające. Jak mogli, jak śmieli wytrzy-