Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/90

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.
    WIELKI JEŹDZIEC.

    Długa, długa była noc i sny w niej okropne. Zbudził się wreszcie z radosnym okrzykiem. Ale ręce jego były jeszcze skrępowane, a ciało nagie. Spojrzał naokoło.
    Pod palmą siedział szejk, pan jego, fajkę paląc, i gładził ręką złote włosy swojej córki, która mu koran czytała.
    — Zulimo — mówił — zapominam o myślach koranu, patrząc na ciebie, ale wierzę prawie, że mi je twój widok znowu powraca.
    Opodal pasły się konie szejka, a w powietrzu krążył orzeł.
    Leżący na ziemi człowiek usiłował powstać, lecz uczuł powróz na szyi. Był przywiązany do pnia jednej z palm, która nań cień rzucała.