Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kupkę, jakby wiedząc o szczupłości mieszkania, wstydziły się, że tyle miejsca zajmują. Lampa całkiem wypalona, zakryta papierową umbrą, obok niej pończocha z wetkniętą igłą.
Staroświecki zegar ścienny pokazuje siódmą godzinę. Ale chłopak śpiący pod nim widzi już w lustrze tę fatalną siódemkę, mówiącą mu:
— Wstawaj!...
I ten zegar z wyszczerzonemi godzinami wydaje mu się podobnym do twarzy, jaką ma profesor greki w chwili, gdy mu chce dać dwójkę, a nie może. Chłopak żegna się, mówi pacierz, ubiera się zupełnie z wyjątkiem trzewików, któreby mogły skrzypieniem obudzić ojca. Z kuchni przychodzi matka i popieściwszy trochę syna, wypytuje go greckich słówek na jego własną prośbę. Chłopak umiał doskonale, pomimo tego matce zdawało się, że doskonale, to jeszcze nie dosyć.
Pół do ósmej, na szkolarza już czas.
— Czyś nie zapomniał czego?
I jeszcze na progu upominała go, żeby