Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Musiałem się przeziębić — rzekł do siebie — i to na sny wpłynęło.
Takie wytłómaczenie wystarczało mu zupełnie. Poza najbliższą przyczyną niczego już nie szukał.
Spotkawszy się nazajutrz z Grimmerem, nie przywitał się z nim, udał, że go nie widzi. Sam nie wiedział, dlaczego to robi. A Grimmer, ciesząc się z takiego rezultatu rozmowy, tym razem na przekór ukłonił mu się bardzo grzecznie.
Od tego czasu zgasła aureola uczoności Grimmera, jak to on sam przepowiedział. Zaczęto go sobie lekceważyć. Ale Grimmerowi dało to podstawę do tem głębszego pogardzania »splaknokami« — bo on sam był autorem odczytanej u Linka krytyki.

Pisane w październiku 1893.