Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i czerwoną ścianą się kończy, wirując z szaloną szybkością.
Było ogrodzenie, uczynione ze złotych sztachetów. Brama uchylona, a na jej szczycie siedział mały aniołek. Zobaczywszy nadchodzących, zleciał i ukrył się gdzieś między kwiatami.
Wtedy Grimmer zerwał dyrektorowi kapelusz z głowy i pogonił za aniołkiem. Dopadł go wreszcie i przykrył kapeluszem, potem ujął w palce ostrożnie za skrzydełka i położył dyrektorowi na dłoń. Aniołek nie uciekał wcale, przymknął tylko na chwilę powieki z bojaźni, ale wnet je otworzył i utkwił cudne błękitne oczy w twarz dyrektora.
Dyrektor poznał naraz swoje zmarłe dziecko. Poznał je po tem mgnieniu powieki. Przywiodło mu to na pamięć chwile, kiedy nad ranem, siedząc przy łóżeczku chorego synka, czekał, aż się zbudzi i spojrzy nań temi oczyma, przez które, zdawało się, całe ukryte niebo, jak przez okienka, patrzyło na świat. I raz także tak samo czuwał, ale powieki się już nie