Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wtem św. Piotr sięgnął po swoją tabakierkę i przypadkiem potrącił dyrektora. Dyrektor stanął jak żak złapany na gorącym uczynku i patrzał z przerażeniem w surową twarz świętego, ale pomimo to zasłoniwszy scyzoryk jedną ręką, skrobał dalej drugą.
Tego już św. Piotrowi było zadużo, wstał z krzesła i otworzył usta... Dyrektor jednak cofnął się, ujrzał przed sobą jakieś schody i zbiegł po nich na dół. Otworzył drzwi do sali, w której uczył, wszedł i zasiadł przy katedrze. Słyszał szmer uczniów w ławkach. Przy tablicy stoi jeden z jego najzdolniejszych uczniów, Różański, i z bezczelną, tryumfującą miną udowadnia mu, że dwa a dwa jest pięć. Dyrektor wstaje z katedry, blednie, potnieje i ocierając chustką czoło przystępuje do tablicy, bada skrupulatnie, czy nie znajdzie w dowodzie jakiego błędu. Ale założenie, twierdzenie i dowód, wszystko było z jak największą dokładnością przeprowadzone. Różański czekał z kredą w palcach i kołysząc się na pięcie, roz-