Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dwaj młodzieńcy piękną panią burmistrzową objęli, suknię jej podnieśli i wołali także: »pali się!« Żałuj idyoto, że ty jednym z nich nie byłeś!
— Podły! podły! — mruczał Mojski przez sen.
— Bądź zdrów osiołku boży! Bądź zdrów i miej na temat pani burmistrzowej sen rozkoszny! Taka będzie moja szlachetna zemsta!
Nachylił się nad śpiącym, dał mu lekkiego szczutka w nos i wrócił na swoje miejsce w namiocie.
— Podły! — powtórzył jeszcze raz Mojski i westchnął przez sen głęboko.

∗             ∗

— Zanim jeden z nas zginie, zabłyśniesz jeszcze raz w pełnej aureoli cynizmu — rzekł nazajutrz Mojski do swego manekina. — Będziesz potem wzięty w niebo łotrów, bo ja nie zawaham się w twojem imieniu położyć na kartę ostatnią stawkę. Mogęż ci tego odmówić? Przecież jesteś