Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i zagrać dla »niej« swoją sonatę. Na samą jednak myśl o tem, serce gwałtownie bić mu zaczęło, przeraził się własnej zuchwałości i uciekł, lecz potem im bardziej oddalał się od okna, tem mniej bezsensowym i aroganckim wydawał mu się powzięty dopiero co i zaraz porzucony zamiar. »Ostatecznie, w najgorszym wypadku — myślał sobie — powiem, że nie mogłem się oprzeć chęci spróbowania instrumentu, oni zaś — jeżeli pojawią się tam jacyś oni — powiedzą, żem waryat, oryginał. Oświadczę im wesoło: »możecie mnie wyrzucić napowrót przez okno« i oddam im się na łaskę i niełaskę«. Zresztą dość ufał swojej wirtuozowskiej sile i gotów był nią w razie potrzeby zaimponować. Wkońcu powiedział sobie: »Wrócę, a jeżeli zobaczę, że okno jeszcze niezamknięte — będzie mi to znakiem, że mam wejść«.
Zawrócił więc znowu z drogi, a idąc ku owemu oknu, oddalił myśl o grozie przedsięwzięcia w ten sposób, że wyobrażał sobie, jak będzie dotykał klawiszy,