Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/145

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    chała z namaszczeniem i w głosie jej znać już było powolne uleganie. Rozmowa prowadzona zrazu namiętnie, wkraczała w fazę urywanych i niedomówionych zdań: widocznie jakieś mistyczności wchodziły już w grę, a rozkochanie sięgało szczytu. Nadsłuchujący wyobrażał sobie, że kobieta zapewne siedzi na krześle na środku pokoju, on klęczy u nóg, opiera głowę na jej kolanach, oboje zaś patrzą w niebo, t. j. w sufit, a lampa jest trochę przykręcona.
    Naraz drgnął. Zdawało mu się, że poznaje głos kobiecy — tak, to był niewątpliwie głos »jej«!
    Zerwał się i usiadł na łóżku. Krew mu napłynęła tak gwałtownie do serca, że przestał nadsłuchiwać, zaniepokojony swoim stanem fizycznym. Położył dłoń na lewą pierś i czekał, póki skurczenia muskułu sercowego znów nie stały się prawidłowemi. Potem rozmyślał, jakim sposobem ona się tu znaleźć mogła i kto mógł być tym mężczyzną. Rozmyślania te nie dały żadnego rezultatu.