Strona:Karol Irzykowski - Nowele.pdf/116

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    rzekł wróg, miarkując mimowoli swą złośliwość.
    Umilkli, nie chcąc się bardziej rozdrażniać, obaj niezadowoleni z tonu tych pierwszych not dyplomatycznych. Myśleli nad tem, jakby wdrożyć akcyę pokojową, ale w ten sposób, żeby pierwsza propozycya wyszła od przeciwnika. Więc wróg, chcąc zatrzeć wrażenie swych obelg, wycelował w poznaną już łagodność przeciwnika takie słowa:
    — Psiakrew, chce mi się dyabelnie jeść!
    — To żryj trawę, ty bydlę!
    — Widzisz, znowu sam zaczynasz! nie można mówić z tobą!
    — No, to czego chcesz?
    — Czy ci się jeść nie chce?
    — No, a gdyby?...
    — Mam kawałek chleba!
    — To go zjedz!
    — Może cię potraktować, małpikrólu?
    — Nie potrzebuję — odburknął nieprzyjaciel.
    — Aha, chciałbyś, ale boisz się go wziąć!