Strona:Karol Gjellerup-Pielgrzym Kamanita.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XVI.
W BOJOWEM POGOTOWIU.

Padłem napół omdlały na ławkę, po chwili jednak myśl moja zaczęła żywo pracować. Angulimala przybył do Ujjeni, nie było żadnej wątpliwości a także powód tego przybycia wydał mi się zupełnie jasny. Ileż się nasłuchałem o jego mściwości i zacietrzewieniu! Nieszczęściem, zabiłem jednego z jego najbliższych przyjaciół, a czasu pobytu pośród rozbójników przekonałem się, że przyjaźń cenią równie jak ludzie uczciwi, wyżej ją nawet może stawiając. Dopóki byłem jego więźniem, nie mógł mnie Angulimala zabić, nie przekraczając zasad „okupników“, a jednak usiłował dokonać tego dwukrotnie bez względu, iż w ten sposób splamiłby cześć swoją strasznie. Teraz chciał widocznie postawić na swojem i w tym celu odbył daleką podróż w nasza okolicę. Rozejrzał się dokładnie po mieście, przebrany za ascetę i niewątpliwie tejże jeszcze nocy przystąpi do dzieła. Chociaż zauważyć musiał, że go poznałem, nie mógł się cofnąć, bowiem noc ta była ostatnią ciemnej połowy miesiąca, a w razie zamachu w połowie jasnej, wykroczyłby przeciw świętym zasadom praw zbójnickich i ściągnął na siebie gniew i karę nieubłaganej bogini Kali.