Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„O, bardzo dobrze!“ odpowiedział młody pan Bardell. „Jest w saloniku. Gotowa. Ja także jestem gotów!“ powiedział pan Tommy i, wsadziwszy ręce w kieszeń, skoczył na najwyższy stopień schodów.
„Czy będzie ktoś jeszcze?“ spytała pani Cluppins, poprawiając pelerynę.
„Będzie pani Sanders!“ odpowiedział Tommy. „No i ja!“
„Co to za chłopak!“ zawołała mała pani Cluppins. „Myśli tylko o sobie! Słuchaj, Tommy!“
„No?“ spytał pan Tomasz.
„Kto będzie jeszcze, kochasiu?“ spytała pani Cluppins mimochodem.
„Będzie pani Rogers!“ powiedział młody pan Bardell, przyczem szeroko otworzył oczy.
„Co?! Dama, która wynajęła mieszkanie?!“ zawołała pani Cluppins.
Pan Bardell głębiej wsadził ręce w kieszenie, i kiwnął głową dokładnie trzydzieści pięć razy, by potwierdzić, że ta właśnie dama, a nie kto inny.
„O Boże!“ zawołała pani Cluppins. „Ależ to całe przyjęcie!“
„Gdyby pani wiedziała, co jest w kredensie!“ powiedział młody Bardell.
„Cóż tam jest, Tommy?“ pieszczotliwie pytała pani Cluppins, „powiedz mi, Tommy, wiem, że mi powiesz!“
„Nie, nie powiem!“ powiedział Tommy, potrząsając głową i znów uciekając na najwyższy stopień schodów.
„Nieznośny bęben!“ zawołała pani Cluppins. „Byle tylko człowieka sprowokować! Chodź, Tommy, powiedz swojej kochanej Cluppy!“
„Mama nie kazała“, odrzekł pan Tomasz. „Ja też mam dostać kawałek!“ Uradowany tą obietnicą, chłopak zaczął kręcić młynka z dziecinnem przejęciem.
Przypatrywanie się tym igraszkom dziecięcym wypełniło czas, który państwu Raddle zeszedł na układach z woźnicą w sprawie zapłaty a zakończonych zwycięstwem jego żądań. — Nadbiegła pani Raddle.
„Co się stało, Mary Annie?“ spytała pani Cluppins.
„Ach, zawsze jakieś kłopoty!“ odpowiedziała pani Raddle. „Raddle, to nie mężczyzna! Wszystko spada zawsze na moją głowę!“
Nie było to sprawiedliwe w stosunku do biednego Raddle, którego poczciwa ta dama już na początku dyskusji odsunęła od wszelkich wpływów, surowo nakazawszy: „trzymaj język za zębami!“ Nie miał jednak możności wystąpić w swojej obronie, gdyż pani Raddle zaczęła zdradzać nieomylne oznaki natychmiastowego zemdlenia. Dojrzały to