Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mi potrzeba, a w takim razie nie będzie czego żałować!) Pan zna mnie dawno; jestem zdecydowany i nic nie zmieni mego postanowienia“.
Któżby mógł zwalczać takie postanowienie? W każdym razie nie pan Pickwick. Bezinteresowne przywiązanie tych dwóch skromnych przyjaciół napełniało w tej chwili pana Pickwicka większą dumą i radością, aniżeli dziesięć tysięcy zapewnień przyjaźni najznakomitszych osób w świecie.
Podczas gdy ta rozmowa odbywała się w pokoju pana Pickwicka, przy drzwiach oberży zatrzymał się mały jegomość w tabaczkowym fraku, a za nim szedł służący z walizeczką. Zamówiwszy sobie łóżko na noc, jegomość zapytał garsona czy niejaka pani Winkle mieszka tutaj? na co garson odpowiedział, oczywiście, twierdząco.
„Czy jest sama?“ zapytał jegomość.
„Zdaje mi się, że tak“, odpowiedział garson. „Zaraz zawołam jej pokojówkę...“
„Nie potrzebuję pokojówki“, szybko zawołał jegomość. „Zaprowadź mię do jej pokoju, nie anonsując!“
„Ależ, panie!“
„Czyś głuchy?“
„Nie, proszę pana!“
„Więc słuchaj uważnie, jeśli łaska. Słyszysz, co mówię?“
„Słyszę, proszę pana“.
„Doskonale! Zaprowadź mię do pokoju pani Winkle, nie anonsując!“
To mówiąc, staruszek wsunął garsonowi pięć szylingów i szybko spojrzał mu w oczy.
„Doprawdy panie“, powiedział garson. „Nie wiem czy...“
„Przecież zrobisz to, co mówię!“ powiedział jegomość. „Lepiej zrób to zaraz! Oszczędzimy drogiego czasu!“
Było coś tak spokojnego i stanowczego w mowie starca, że garson wsadził pięć szylingów do kieszeni i bez słowa zaprowadził go na górę.
„Ten pokój?“ zapytał staruszek. „Możesz odejść!“
Garson odszedł, dziwiąc się, ktoby to mógł być i czego mógł tu chcieć? Staruszek zaczekał, aż garson zniknie mu z oczu, poczem zapukał.
„Proszę!“ powiedziała Arabella.
„Hm, głos miły“, mruknął staruszek, „ale to jeszcze nic!“ To mówiąc otworzył drzwi i wszedł. Arabella, która siedziała z robótką, wstała i spojrzała na nieznajomego, nieco zmieszana — ale ze zmieszaniem było jej bardzo do twarzy.
„Proszę, niech pani nie wstaje“, powiedział nieznajomy, zamykając drzwi. „Pani Winkle, jeżeli się nie mylę?“
Arabella skinęła głową.