Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzenie, Joe niezawodnie wypadłby i zabiłby się na pierwszym zakręcie.
Przybywszy pod „Jerzego i Jastrzębia“, dowiedzieli się, że Arabella i jej pokojówka kazały sobie sprowadzić powoź i pojechały do Adelphi — otrzymały bowiem wiadomość od Emilji, że bawi w mieście. Ponieważ Wardle miał jeszcze interesy, odesłał więc powóz wraz z pyzatym chłopcem do hotelu i kazał powiedzieć, że on i pan Pickwick przyjdą na obiad o piątej.
Obarczony tem zleceniem, pyzaty chłopiec spał sobie wygodnie w powozie jak w łóżku, nie zwracając uwagi na wyboje i kałuże. Cudownem zrządzeniem losu zbudził się sam, bez niczyjej pomocy, gdy powóz stanął. Otrząsnął się, by doprowadzić do jakiego takiego stanu swoje władze umysłowe, i polazł po schodach.
Otóż, czy ów wstrząs, zamiast orzeźwić pyzatego chłopca, wprowadził jego głowę w zamęt, czy też sprawił to nagły napływ myśli i nowych idej, dość, że pyzaty chłopiec zapomniał o zwykłych ceremonjach, czy (co również jest możliwe) poprostu zdrzemnął się, idąc po schodach, wszedł bowiem do saloniku, nie zapukawszy poprzednio. Tam ujrzał natychmiast gentlemana, który siedział na kanapie i obejmował pewną młodą damę, podczas gdy Arabella i jej piękna pokojówka udawały, że z wielkiem zajęciem wyglądają oknem. Na ten widok pyzaty chłopiec pisnął, panie krzyknęły, a gentleman zaklął — wszystko to odbyło się niemal jednocześnie!
„Czego tu chcesz, nędzniku?“ zawołał gentleman. Nie potrzebujemy dodawać, że był to pan Snodgrass.
Pyzaty chłopiec, bardzo wystraszony, zdobył się tylko na jedną odpowiedź:
„Panienko!“
„Czego chcesz, głuptasie?“ zapytała Emilja, odwracając głowę.
„Mój pan i pan Pickwick przyjdą na obiad o piątej“, odpowiedział pyzaty chłopiec.
„Wynoś się!“ zawołał pan Snodgrass do zdumionego chłopca.
Arabella, Emilja, pan Snodgrass i pokojówka niezwłocznie udali się na naradę w kąt pokoju, i szeptali coś parę minut, podczas gdy pyzaty chłopiec drzemał.
„Joe“, powiedziała Arabella z czarującym uśmiechem. „Jak się masz, Joe?“
„Joe!“ zawołała panna Emilja. „Poczciwy z ciebie chłopak! Nie zapomnę o tobie!“