Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„A to co takiego?“ zdumiał się Perker.
„Zdaje mi się, że pukają do drzwi!“ odrzekł pan Pickwick, jak gdyby ktoś mógł mieć co do tego najmniejszą wątpliwość.
Pukający dał odpowiedź głośniejszą niż dać mógł jakiemikolwiek słowami, nie przestając pukać — coraz głośniej i coraz mocniej.
„Słowo daję!“ zawołał pan Perker, chwytając za dzwonek. „Poruszymy cały gmach! Panie Lowten, słyszy pan pukanie?“
„Zaraz otworzę, proszę pana!“ odpowiedział dependent.
Zdawało się, że pukający słyszy odpowiedź i pragnie dać dowód, że nie może czekać tak długo. Wyraził to z niemożliwym hałasem.
„To niemożliwe!“ zawołał pan Pickwick, zatykając sobie uszy.
„Spiesz się pan, panie, Lowten, bo nałożą nam karę!“ zawołał Perker.
Pan Lowten, który właśnie mył ręce w ciemnej alkowie, pobiegł do drzwi i, otworzywszy je, ujrzał to, co opiszemy w następnym rozdziale.

Rozdział pięćdziesiąty czwarty
zawiera szczegółowe sprawozdanie z pukania, oraz inne rzeczy, między innemi ciekawe dane, dotyczące pana Snodgrassa i pewnej młodej damy a będące w związku z tą historją.

Przedmiot, który przedstawił się oczom zdumionego dependenta, był to chłopiec — cudownie tłusty chłopiec — ubrany za grooma, stojący na słomiance z oczyma przymkniętemi, jak gdyby spał. Pan Lowten nigdy w życiu nie widział tak pyzatego chłopca. A postawa pukającego i jego śniąca mina były czemś wręcz przeciwnem temu, czego było można po takiem pukaniu oczekiwać! Nic więc dziwnego, że się zdumiał.
„Co się stało?“ spytał pan Lowten.
Dziwny chłopiec nie odpowiedział, ale kiwnął się kilka razy i wydał z siebie dźwięk podobny do chrapnięcia.
„Skąd się tu wziąłeś?“ pytał dependent.
Chłopiec nie odpowiedział. Sapał jak miech — ale trwał w miejscu nieruchomo.
Dependent powtórzył pytanie trzy razy i już miał zamknąć drzwi, kiedy chłopiec nagle podniósł głowę, otworzył oczy, otrząsnął się i zrobił ruch, jakgdyby na nowo chciał się zabrać do pukania. Widząc otwarte drzwi, obejrzał się zdumiony i spojrzał na pana Lowtena.