Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ponieważ centkowany mówił z wielką energją i przejęciem; ponieważ zdania towarzystwa na ten temat były podzielone; już w powietrzu wisiała nowa kłótnia, kiedy na szczęście wszedł pan Weller w towarzystwie pana Pella.
„Wszystko idzie doskonale!“ rzekł stary stangret.
„O czwartej“, rzekł pan Pell, „przyjdą tu aresztować pana. Spodziewam się, że nie uciekniesz, gdy przyjdą! Ha, ha!“
„Może mój okrutny papa zmięknie do tego czasu!“ bąknął Sam, strojąc komiczne grymasy.
„O, nie!“ odrzekł Weller.
„Błagam cię, ojcze!“ mówił dalej Sam.
„Za nic w świecie!“ odparł nieubłagany wierzyciel.
„Będę ci spłacał po sześć pensów miesięcznie!“
„Nie chcę!“
„Ha, ha, ha! To doskonale!“ zawołał pan Pell, układając rachunek wydatków. „Bardzo zabawny przypadek, doprawdy! Benjaminie! Przepisz to“, rzekł do swego dependenta, poczem znów się uśmiechnął, wskazując Wellerowi wysokość sumy. „Dziękuję“, dodał następnie, odbierając brudne banknoty, które stangret wydobył z pugilaresu. „Trzy funty, dziesięć szylingów, a jeden funt dziesięć szylingów, to czyni pięć funtów sterlignów. Bardzo dziękuję, panie Weller. Syn pana, to bardzo interesujący młody człowiek; to bardzo piękny rys jego charakteru, naprawdę, bardzo piękny“, dodał pan Pell ze słodkim uśmiechem, spoglądając po towarzystwie i chowając pieniądze.
„Znakomita farsa“, rzekł Weller, śmiejąc się donośnie, „prawdziwy syn marnostrawny“.
„Marnotrawny, panie“, poprawił łagodnie pan Pell, „mówi się syn marnotrawny“.
„Mniejsza o to, jak się mówi“, odrzekł stangret poważnie. „Wiem, o co chodzi, a jakbym nie wiedział, zapytałbym pana“.
W tej chwili przybył urzędnik, który miał dokonać aresztowania. Sam stał się tak popularnym, iż wszyscy gentlemani, znajdujący się w szynkowni, postanowili odprowadzić go in corpore do więzienia. Wyszli więc, urzędnik na czele, za nim, pod rękę, szli wierzyciel z dłużnikiem, a za nimi ośmiu tęgich stangretów tworzyło straż tylną. Przy kawiarni „Sergeant’s-Inn“ cały pochód zatrzymał się, by się czegoś napić dla odświeżenia, a po załatwieniu prawnych formalności, ruszono dalej.
W ulicy Floty powstał mały nieład, spowodowany żartobliwością ośmiu gentlemanów z tylnej straży, którzy uparli