Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zdanie to stwierdził energicznem zaklęciem i znowu począł śmiać się wraz z młodzieńcem, widocznie uważającym go za doskonały wzór.
„Czy da pan wiarę“, rzekł pan Price następnie do pana Pickwicka, „że ten poczciwina, który od ośmiu dni już tu siedzi, nie golił się jeszcze ani razu! Tak jest pewny, że wyjdzie za pół godziny, iż woli, jak powiada, ogolić się u siebie w domu“.
„Biedny człowiek!“ rzekł pan Pickwick. „Czy może mieć jakąś nadzieję, że się stąd wydostanie?“
„Nadzieję? Ani cienia. Założyłbym się, że i za dziesięć lat nie wyjdzie“.
To powiedziawszy, pan Price pogardliwie strzepnął palcami i zadzwonił.
„Przynieś mi listowego papieru i szklankę grogu Crookey“, rzekł do dozorcy, który, sądząc z ubioru i całego wyglądu, był czemś pośredniem między zbankrutowanym hodowcą bydła a niewypłacalnym dzierżawcą. „Muszę napisać do ojca; potrzebuję nabrać natchnienia, by przemówić staremu do sumienia“.
Zbytecznem jest nadmieniać, że młodzieniec zachwycił się tą przemową i ze śmiechu omal nie dostał spazmów.
„To doskonałe!“ zawołał.
„O! Pan ma spryt“, rzekł pan Price, „musiał pan widzieć kawał świata...“
„Trochę“, odrzekł młodzieniec. Widział on świat przez brudne okna szynkowni.
Nie w smak poszły panu Pickwickowi takie rozmowy, jak również miny i maniery obu rozmawiających. Właśnie miał się spytać, czy nie możnaby dostać osobnego pokoju, gdy weszło kilka osób dość przyzwoitej powierzchowności. Ujrzawszy je, pan Price rzucił cygaro w ogień i powiedział cicho do swego kompana, iż panowie ci przyszli go wyzwolić, poczem odszedł z nimi w kąt pokoju.
Zdaje się wszakże, iż wyzwolenie to nie szło tak gładko, jak sobie wyobrażał, gdyż wywiązała się długa rozmowa, której pewne ustępy o rozmaitych wybrykach i niejednokrotnem przebaczaniu, nie mogły nie obić się o uszy pana Pickwicka. Wkońcu najstarszy z przybyłych zrobił bardzo niedwuznaczne napomknienie o pewnej ulicy, zwanej Whitecross[1], przyczem młodzieniec, pomimo swej pozornej zuchowatości i znajomości świata, oparł głowę o stół i począł gorzko płakać.

Zadowolony tem skonfudowaniem młodzieńca, pan Pickwick zadzwonił i wkrótce został zaprowadzony do osobnego pokoju, ozdobionego dywanem, stołem, krzesłami, sofą, lu-

  1. Przy ulicy tej znajduje się więzienie za długi.