Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„Pst“ szepnął Sam. „Wellingtony poszły do Doctor Commons“.
„Oho!“ zawołał mały człowieczek.
„Tak, tak, po indult“.
„Wczas przybywamy“, zawołał pan Wardle. „Pokaż nam ich pokój; niema chwili do stracenia“.
„Ależ, proszę pana, kochany panie, bardzo proszę“, rzekł mały człowieczek. „Roztropność! Roztropność!“
To mówiąc, wyjął z kieszeni czerwony jedwabny worek, a z niego sowrena i znacząco spojrzał na Sama, który uśmiechnął się wymownie.
„Pokaż nam pokój natychmiast, lecz nie anonsując“, rzekł mały człowieczek, „a będzie twój“.
Sam rzucił w kąt but, który trzymał, i poprowadził naszych znajomych przez ciemny korytarz i szerokie schody. Stanąwszy na drugim korytarzu, zatrzymał się i wyciągnął rękę.
„Oto masz“, rzekł cicho adwokat, kładąc sowrena na dłoń przewodnika.
Sam zrobił jeszcze kilka kroków i znowu zatrzymał się przy drzwiach.
„Czy tu?“ zapytał mały człowieczek. Sam zrobił znak potwierdzający. Stary Wardle otworzył drzwi i wszyscy trzej weszli do pokoju, właśnie w tej samej chwili, gdy pan Jingle, który już powrócił, pokazywał indult ciotce-pannie.
Rachela krzyknęła głośno, pochyliła się na krześle i zakryła sobie twarz rękami. Pan Jingle zmiął indult i włożył go do kieszeni. Goście niewczas wystąpili na środek pokoju.
„Pan jesteś wielki łotr!“ zawołał stary Wardle, zadyszany od gniewu; „pan jesteś...“
„Kochany panie, mój kochany panie!“ przerwał mały człowieczek, kładąc na stole swój kapelusz. „Proszę pana, uważaj pan. Scandalum magnum... infamia... sprawa o obrazę honoru... Uspokój się pan, proszę“.
„Jak pan śmiałeś uwozić moją siostrę z mego domu“, zaczął znowu pan Wardle.
„Tak, tak, bardzo dobrze“, rzekł mały człowieczek. „O to może go pan pytać. Jak pan śmiałeś uwozić jego siostrę, co, panie!“
„A to co za djabeł!“ krzyknął pan Jingle głosem tak gwałtownym, że mały człowieczek mimowolnie cofnął się o dwa czy trzy kroki.
„Co za djabeł? Łotrze! To mój adwokat, pan Perker. Perker! Chcę wytoczyć proces temu wagabundzie, chcę, by go uwięziono... chcę... chcę... niech mię Bóg skarze... chcę go zniszczyć. — A ty“, mówił dalej pan Wardle, zwróciwszy się do swej siostry, „ty, Rachelo! W twoim wieku!