Strona:Kanclerz Jan Choiński 021.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jedyni bowiem wielkopolanie nie robili na dworze Zygmunta Starego wielkich majątków. Bogacili się w tym czasie wszyscy dygnitarze niezmiernie szybko, a Konarski, Tomicki i Choiński nie pomnożyli swych fortun. Konarski „nie lubił groszy,“ a Tomicki i Choiński rozdawali wszystko, co posiadali. Taki nawet kanclerz Szydłowiecki, wojewoda krakowski, nie brzydził się „łapóweczką.“ Chwalił się sam, że wziął od cesarza Maksymiliana różnemi czasy do... 80,000 dukatów, że dostawał podarunki od Władysława węgierskiego, że „kochali go w ten sposób inni chrześciańscy i pogańscy monarchowie“ (Wapowski, pod r. 1532). Z wielmożów wielkopolskich odznaczał się wówczas tylko Górka chciwością złota, ale Górkowie dorabiali się dopiero z końcem XV-go wieku, więc posiadali jeszcze wszystkie wady „ludzi nowych.“
Oprócz tego drażnili wielko-polacy stronnictwo królowéj swą plemienną prawdomównością, swą prowincyonalną „gburowatością,“ która przechowała się dotąd między potomkami możnych niegdyś panów z nad Odry i Warty.
Podczas kiedy małopolanie wyróżniali się od pierwszéj chwili z pomiędzy innych „panów braci,“ ogładą towarzyską, giętkością, podajnością i zmysłem praktycznym, byli wielcy polacy już za czasów Piastów znani z tego, że „używali chętnie słów szkaradnych i rwali się zaraz do korda.“ Nawet prawodawstwo uwzględniało ten rys charakterystyczny wielkopolan, naznaczając za przestęstwa ich, jako zdarzające się częściéj, mniejszą karę.
Ludzie szorstcy, nie zakładający kagańca na usta, mówiący to, co myśleli, prosto z mostu, a co za tém idzie, dumni, odważni w słowie i despotyczni, nie mogli być na rękę wszystkim tym, którzy łowili ryby w mętnéj wodzie.
Ponieważ Konarski umarł przed kilku laty w klasztorze, dokąd usunął się na starość, a Tomicki dogasał, zwróciła się cała nienawiść Bony i jéj popleczników przeciw młodemu Choińskiemu, znanemu z „cnoty wypróbowanéj“ tém więcéj, że go Zygmunt Stary kochał jak syna.“ (Kron. Kromera str. 78 A).
Musiał być Choiński prawdziwym wielkopolaninem, skorym do „słów szkaradnych“ i do nie obwijania niczego w bawełnę, mimo swéj przyjemnéj powierzchowności, jak świadczy jego portret i Kromer (in victu cultuque corporis elegans, et moderatus; ks. V, str. 78 A), gdyż naraził sobie swą bezwzględną prawością i prawdomównością wielu możnych swego czasu. Kromer mówi wyraźnie, że jego dobrodziéj był wyjątkowo odważnym gdy chodziło o obronę sprawiedliwości lub zwalczenie niesprawiedliwości, przez co oburzył na siebie różnych wielmożów i nie używał dla tego takiéj popularności, na jaką zasługiwał. (constantia, integritate et libertate in defendenda justicia et injusticia oppugnanda singulari. Quibus rebus, cum potentes et factiosos quosdam offendisset, corum obtrectacionibus minus gratiosus fuit