Strona:Kajetan Sawczuk - Pieśni Kajetana Sawczuka.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pieśni inny dał ton.
Chciałbym życiu dać ster
I od duchów wziąć moc,
Promień z niebnych skraść sfer
I rozjaśnić nim noc.
Tych zbolałych serc drgań
Całą duszą jęk pić,
Z utęschnionych dusz łkań
Bogu wieniec wraz zwić.
Jabym gromem bił w Was
By rozerwać ćmy czas,
I rozniecił sto słońc
Od olśnienia ich mrąc.
Albo wzbił się — hen, tam
Gdzie się słońca tli blask
I wyżebrał wam łask
I strumieniem lał wam.
Gdybyż dumny lot wznieść!
Dla stęsknionych serc, dusz!
A nie pośród ćmy głusz
W starych brudach je grześć.
Lecz nie staje wraz cud,
Trzeba pierwej zmyć brud,
Rozgrzać serca, wznieść stan
I wyleczyć pierś z ran.
I powoli wciąż siać
Ziarno Boże. — Moc brać!







Głos z Ziemi Łez.


Nie było tu słońca, nie było,
Nie było go komu rozpalić —
Nad ziemi zastygłej tą bryłą
Hej, słońca jasnego nie było —
Nie było się komu pożalić.
Gdzieś bywał ty gościu stooki
Przez wieki niedoli, cierpienia,
Czyś zagasł, lub skrył się w obłoki?
A ziemię zaległy wskroś mroki,
Nie widać złotego promienia.
Nie było tu komu zaśpiewać
Tej Pieśni, co pieśnią potężną,