Strona:Juljusz Verne - Dwaj Frontignacy.djvu/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Scena 8.
MarcandierFrontignac.
Frontignac (wchodzi z prawej)
A! Marcandier!
Marcandier.
Witam! (n.s.) Coraz lepiej wygląda! Dalibóg, zawarł kontrakt z djabłem... czy ten człowiek nigdy już nie zasłabnie... ...ale cierpliwości! (głośno) Czy nie przeszkadzam ci kochany panie Frontignac?
Frontignac.
Chciałem wprawdzie wyjść — ale to nic nie szkodzi...
Marcandier.
Przynoszę panu pensyę za kwartał.
Frontignac.