Strona:Juljusz Verne - Dwaj Frontignacy.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Frontignac.
Kocha ciebie — a ty ją — wybornie.
Sebastjan.
Za pozwoleniem...
Frontignac.
Bez pozwolenia — wykradamy ją...
Sebastjan.
Ależ...
Frontignac.
Wykradamy ją — powtarzam. Buduar żółty czy niebieski? Co?
Sebastjan.
Wolę jednak inaczej postąpić. Kocham ją prawdziwie.
Frontignac.
Ja każdą razą kocham prawdziwie — słowo honoru ci daję! —