Strona:Juljusz Verne - Dwaj Frontignacy.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


stosztuje... prawdziwe Havanna!
Frontignac (zapala)
Brawo! — Wyśmienite!
Sebastjan.
Ciesz się zatem mój stryju — przywiozłem ci z Ameryki dwie takie skrzynki.
Frontignac.
Nie znając mię wcale! Kochany Sebastjanie!.. Powiedzże mi teraz cóż ty porabiasz?
Sebastjan.
Co ja porabiam?... To co się zwykle robi, aby dostać nędzne 1800 franków rocznie!
Frontignac.
O! Musisz cieńko śpiewać... Pomyślę nad tem... mogę ci dopomódz....