Strona:Juljusz Verne-Podróż podziemna.pdf/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lub łódź tak samo trudno zbudować, jak i parowiec, i nie widzę możności...
— Nie widzisz, Axelu, ale jeślibyś słuchał, to mógłbyś usłyszeć!
— Usłyszeć?
— Tak, usłyszałbyś uderzenia młota, któreby cię przekonały, że Jan już jest przy robocie.
— Czy buduje łódź?
— Tak.
— Jakto? I zdołał ściąć drzewo?
— Ach! drzewa leżały już ścięte.
Chodź, zobacz jego dzieło!
— Po kwadransie drogi spotkałem Jana przy pracy.
Ku wielkiemu swemu zdziwieniu zobaczyłem łódź napół gotową.
— Stryju! — zawołałem — z jakiego to drzewa?
— Z sosny, jodły, wierzby, brzozy, wszystkich gatunków drzew Północy, zmineralizowanych pod wpływem wody morskiej.
— Czyżto możliwe?
— Nazywa się to drzewem kopalnianem.
— Ależ w takim razie powinno mieć twardość lignitu?
— Czasem tak bywa, niektóre lasy, w morzu zatopione stały się prawdziwemi antracytami, ale inne, jak te naprzykład, do-