Strona:Juljusz Verne-Podróż podziemna.pdf/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wsłuchiwałem się dalej i znów posłyszałem najwyraźniej wymówione z rozpaczą moje imię.
Mówił mój stryj. Rozmawiał z przewodnikiem i słowo „zgubiony“ powtarzano często w rozmowie.
Zrozumiałem teraz wszystko. Aby być usłyszanym, trzeba było mówić wzdłuż muru, który służył za nić elektryczną.
Ale nie było czasu do stracenia. Zrozumiałem że, jeśli moi towarzysze odejdą dalej słyszeć mnie już nie będą.
Zbliżyłem się więc do muru i wymówiłem jaknajwyraźniej te słowa:
— Mój stryju Lidenbrock.
Z najwyższem nepięciem słuchałem, czy mi kto odpowie.
Tony tutaj nie dochodziły prędko, ale po kilku sekundach, które zdawały mi się wiekiem, doszły do uszu mych te słowa:
— Axelu! Axelu! czy to ty?
— Tak! tak! — odpowiedziałem.
— Moje dziecko, gdzie jesteś?
— Zbłąkany w najgłębszej ciemności.
— A twoja lampa?
— Zgasła.
— A strumyk?
— Znikł.
— Axelu, mój biedny Axelu, uzbrój się w odwagę!