Strona:Juljusz Verne-Podróż podziemna.pdf/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozumiałem ją doskonale i zaledwie mogłem powstrzymać śmiech, widząc mego stryja tak świetnie udającego nieświadomość.
— A więc zabiorę się do Sneffels! — powiedział stryj z uśmiechem.
— Żałuję mocno, — rzekł profesor Fridriksson, że brak czasu nie pozwala mi towarzyszyć panu...
— Ach! nie, nie! — zawołał żywo mój stryj, nie chcemy tu nikomu przeszkadzać, dziękuję panu z całego serca. Obecność takiego uczonego, jak pan, przydałaby się napewno, ale pana obowiązki..
Uważałem, że nasz gospodarz w niewinności swej duszy irlandzkiej uwierzył w szczerość słów mego stryja.
— Bardzo chwalę zamiar pana, profesorze Lidenbrock, znajdziesz tam pan bardzo dużo rzeczy ciekawych.
Ale powiedz mi pan, w jaki sposób dostaniesz się do półwyspu Sneffels?
— Morzem, to najdogodniejsza i najprostsza droga.
— Być może, ale niemożliwa do przejścia.
— Dlaczego?
— Gdyż nie mamy ani jednej łodzi w Reykjawiku.
— A, do djabła!