Niezbyt mi to było przyjemne, co usłyszałem, ale ratunku znikąd spodziewać się nie mogłem.
Wpadłem do swego pokoju, ale daremno starałem się usnąć.
Przepędziłem noc straszliwą. Nazajutrz, o wczesnym poranku usłyszałem wołanie.
Postanowiłem się nie odzywać, ale na dźwięk ukochanego głosu, wzywającego mnie słowami: — Mój drogi Axelu! — nie mogłem wytrwać w postanowieniu.
Wskoczyłem i wybiegłem z pokoju. Sądziłem, że moja znękana mina, i bladość wzruszą Małgosię, ale omyliłem się bardzo.
— Ach, mój drogi Axelu! — posłyszałem ździwiony, — widzę, żeś spokojniejszy, gdyż doskonale wyglądasz,
— Doskonale? — zapytałem i podszedłem do lustra, aby przyjrzeć się swemu wyglądowi.
W istocie wyglądałem lepiej, niż myślałem. To było nie do uwierzenia.
— Axelu! — odezwała się do mnie moja narzeczona, — dużo mówiłam z mym opie-