Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 196 —

Ci ostatni bili Indjan i stawiali opór napastnikom.
Niektóre wagony zabarykadowały się, nie wpuszczając wrogów do wnętrza.
Od początku ataku pani Anda broniła się mężnie.
Z rewolwerem w ręku odpierała napaści strzelając do tych, którzy się do niej zbliżali. Ze dwudziestu Indjan leżało zabitych na drogach, a koła wagonów miażdżyły, jak robactwo tych, którzy czepiali się stopni. Kilku podróżnych, ugodzonych kulami albo siekierami, jęczało z bólu, leżąc na ławkach.
Trzeba było to jednak zakończyć.
Bójka trwała już dziesięć minut i skończyłaby się klęską podróżnych, jeśliby nie zdołano zatrzymać pociągu.
O dwie mile już tylko oddalona była stacja Kerney, gdzie można było być bezpiecznym, ale jeśliby nie zdołano wstrzymać pociągu, podróżni byliby zgubieni.
Konduktor stał obok pana Fogga, gdy znienacka powaliła go kula.
Padając, zawołał: — Zgubieni jesteśmy, jeśli nie zatrzymamy za pięć minut pociągu.
— Zatrzyma się! — powiedział Filip Fogg i skierował się ku wyjściu.