Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 91 —

W drodze młoda kobieta doszła do zupełnej świadomości.
Cóż za ździwienie ogarnęło ją na widok siedzących w wagonie i opiekujących się nią mężczyzn!
Nie rozumiała, skąd się tu wzięła w wagonie i nie wiedziała, kim są ci życzliwi dla niej ludzie.
Podano jej trochę likieru, potem brygadjer opowiedział jej o całem przejściu.
— Mówił jej o Filipie Fogg, który nie wahał się poświęcić swe życie, aby ją uratować, potem o Passepartout, który ją ocalił.
Pan Fogg nie przeszkadzał mówić brygadjerowi, Passepartout zaś zawstydzony powtarzał wciąż, że nie warto o tem mówić.
Pani Anda dziękowała serdecznie swym wybawcom, płacząc z radości i wzruszenia.
Jej piękne oczy, bardziej niż słowa, wyrażały wdzięczność.
Potem, przypominając sobie straszne przejścia, stos, ziemię indyjską, zaczęła drżeć konwulsyjnie.
Fogg zrozumiał, co się działo w umyśle uratowanej i dla uspokojenia jej przedstawił swój plan wywiezienia jej do Hong Kongu, aby nie została narażona na pochwycenie przez katów. Pani Anda przyjęła ten plan z wdzięcznością, tem bardziej, że w mieście tem przebywał.