Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/068

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 68 —

Podróżni zajadali z wielkim apetytem, potem ułożyli się do snu.
W chwilę potem słychać było mocne chrapanie zaspanych pasażerów.
Żaden wypadek nie zakłócił spokoju nocy.
Ryki pantery i lamparta czasami budziły śpiących, ale tylko na chwilę
O godzinie szóstej rano obudzili się wszyscy.
Wyruszono w drogę. Tego jeszcze wieczoru przewodnik miał nadzieję dojechać do celu.
Koło południa przejeżdżali zdala od rzeki Ganges, świętego miejsca Indusów.
Już dwanaście mil oddzielało ich od Allahabadu.
Zatrzymano się pod rozłożystem drzewem bananowem, którego owoce, tak samo pożywne i zdrowe, jak i chleb, zajadali podróżni ze smakiem.
O godzinie drugiej wyjechali pod osłoną gęstego lasu, który ciągnął się mil kilka bez przerwy.
Przewodnik wolał wciąż trzymać się zdala od siedzib ludzkich i do tej pory rzeczywiście nie spotkała go żadna przygoda.
Podróż, dobiegająca już końca, zdawała się być zupełnie szczęśliwą, gdy naraz słoń