Strona:Juljusz Verne-Dzieci kapitana Granta.djvu/043

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Panie Jakóbie Paganel — rzekł lord Glenarvan po krótkiem milczeniu — zapewne, że o pięknej myślisz podróży, i nauka wieleby ci z niej zawdzięczała wiadomości, zupełnie dotąd nieznanych; lecz nie chcę cię dłużej w błędzie utrzymywać i powiem ci, że, jak na teraz przynajmniej, musisz się wyrzec przyjemności zwiedzenia Indyj.
— Wyrzec się? a to dlaczego?
— Bo w przeciwną zupełnie płyniesz stronę.
— Co? co?... Kapitanie Burton...
— Ja nie jestem kapitanem Burtonem — odpowiedział John Mangles.
— Ależ Scottia?
— Ten statek nie jest Scottią!
Trudno opisać zdziwienie Paganela. Spoglądał kolejno to na lorda Glenarvan, wciąż poważnego, to na lady Helenę i Marję Grant, na obliczu których malowały się żal i współczucie, to na uśmiechającego się Johna Manglesa, to na nieruchomego majora; potem wzruszył ramionami, opuścił z czoła na nos okulary i zawołał:
— Cóż to za żarty?
Lecz w tej właśnie chwili wzrok jego padł na koło sterowe, noszące napis:

DUNCAN
GLASGOW

Duncan! Duncan! — zawołał z przerażeniem.
Potem, zbiegając co tchu po schodach, rzucił się ku swej kajucie.
Zaledwie znikł biedny uczony, nikt na pokładzie, prócz jednego majora, nie potrafił wstrzymać się od głośnego śmiechu. Omylić się w pociągu kolejowym, mniejsza o to; wziąć pociąg edynburski za pociąg idący do Dumbartonu, to jeszcze nic tak wielkiego; ale omylić się co do okrętu i wsiąść na statek, odpływający do Chili, gdy się ma zamiar pojechać do Indyj — nato już trzeba być dziwnie roztargnionym!
— Koniec końców, nie dziwi mnie bynajmniej, że się to stało Paganelowi — rzekł lord Glenarvan — znany on jest i sławny z roztargnienia. Przypominam sobie, że pewnego razu wydał pyszną i wspaniałą kartę Ameryki, na której umieścił Japonję. Mimo to wszystko, jest on jednym z najlepszych i najznakomitszych geografów we Francji.
— Ale cóż my zrobimy z tym biedakiem? — zapytała lady Helena. — Nie możemy go przecie zawieżć do Patagonji.
— A czemużby nie? — zapytał poważnie Mac-Nabbs — nie możemy być odpowiedzialni za jego roztargnienie. Przypuśćmy, że się znajduje w pociągu kolejowym: czyżby go zatrzymać zdołał?