Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/270

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ocembrowanie musiało być poprzednio nadpiłowane. Henryk, dozorujący robót w tej stronie, o mało nie został zasypany pod gruzami, cudem tylko uniknął śmierci.
W kilka dni potem przy tramwaju o mechanicznem parciu pociąg z wagonikami, na którym Henryk jechał, napotkał jakąś przeszkodę i wywróconym został. Przekonano się następnie, że belkę położono w poprzek szyn.
Fakty powyższe tak się mnożyły, że wśród górników zapanowała prawdziwa panika. Sama obecność dyrektorów wystarczała podług nich do sprowadzenia nieszczęścia.
— Jakto — powtarzał Szymon Ford — tych złoczyńców musi być cała banda, a my nie możemy schwytać ani jednego.
Rozpoczęto poszukiwania. Policja hrabstwa czynną była dzień i noc, ale nic odkryć nie mogła. James Starr zabronił Henrykowi wydalać się z centrum robót, gdyż wszystkie te zamachy głównie były skierowane na jego osobę.
Zarządzono te same ostrożności względem Nelly, przed którą na prośby Henryka ukrywano jednak wszystkie zbrodnicze zamachy, mogące jej przypominać przeszłość. Szymon Ford i Magdalena czuwali nad nią bezustannie. Biedne dziecko spostrzegło to, ale nie wyrażało