Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W chwili jednak, gdy pierwsi uciekający powchodzili do tunelu, znaleźli się naprzeciw Szymona Ford, który przed nimi wybiegł z mieszkania.
— Stójcie, stójcie, moi przyjaciele — krzyknął na nich stary nadsztygar. Gdyby nasza osada miała być pochłoniętą, zalew by prędzej nastąpił, niżbyście uciec mogli i niktby przed nim nie uszedł! Ale wody już się nie wznoszą. Niebezpieczeństwo minęło.
— A nasi towarzysze, którzy pracują w głębi — zawołało kilku górników.
— l o nich niema się czego obawiać. Eksploatacja się odbywa o piętro wyżej od łożyska jeziora.
Fakty niebawem potwierdziły słowa starego nadsztygara.
Zalew wody nastąpił nagle, ale umiejscowił się na niższem piętrze olbrzymiej kopalni, i nie wywołał innych następstw, prócz podniesienia na kilka stóp poziomu jeziora Malkolm. Coal-city przeto nie zostało zniszczone i można się było spodziewać, że zalew w najniższych piętrach kopalni nie pochłonął żadnej ofiary.
Przyczyny powodzi nie mogli dojść ani Szymon Ford, ani jego towarzysze; czy jakiś zbiornik wewnętrzny przepłynął przez szpary pokładowe, czy też jakaś woda z zewnątrz wpadła