Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie mówił o swojej wycieczce do kopalni Aberfoyle.
W całym Edymburgu mówiono o tajemniczem zniknięciu inżyniera. Pan W. Elphiston, prezes „Instytucji królewskiej” doręczył swym kolegom list, jaki był otrzymał od Jamesa Starr, w dniu jego wyjazdu, a donoszący, że nie będzie mógł być obecnym na następnem posiedzeniu. Dwie czy trzy osoby jeszcze podobneż okazały listy. Wszystko to dowodziło, że James Starr opuścił Edymburg i o tem wszyscy byli przekonani, ale co się z nim stało, tego nikt nie wiedział. U takiego człowieka jak inżynier nadzwyczaj regularnego we wszystkiem, ta przedłużająca się nieobecność, musiała zadziwić najpierw, a następnie niepokoić każdego z tych, którzy się nim interesowali.
Żaden ze znajomych i przyjaciół inżyniera nie pomyślał nawet o tem, by ten ostatni mógł wyjechać do Aberfoyle. Wiedziano, że nie lubił wspominać nawet o miejscu, które było terenem jego pracy dawniejszej. Nigdy tam jego noga nie postała od chwili, gdy ostatnia beczka węgla została wydobytą. Ponieważ jednak statek go wysadził przy stacji Stirling, zaczęto robić poszukiwania w tych stronach.
Wszystkie jednak poszukiwania na nic się nie zdały. Nikt nie widział inżyniera w całej