Strona:Juliusz Verne - Walka Północy z Południem 02.pdf/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śli Gilbert mógł być ocalony to jedynie tą drogą, jakiej chciała spróbować miss Alicya. Może zdoła wzruszyć Texara, gdy mu padnie do nóg? Może uzyska odłożenie egzekucyi? Może znajdzie poparcie pośród tych zacnych ludzi, których jej rozpacz zbuntuje nakoniec przeciw oburzającej tyranii komitetu? Należeło więc udać się do Jacksonville bez względu na grożące tam niebezpieczeństwo.
Perry zechce mię doprowadzić do mieszkania p. Harveya, rzekła młoda miss.
— Natychmiast, — odpowiedział rządzca.
— Nie, Alicyo, ja sam będę ci towarzyszył, — odezwał się p. Stannard. — Tak ja sam... Jedźmy!..
— Ty, Stannardzie?.. odpowiedział Edward Carrol. Narażasz się... Jesteś zanadto znany z przekanań...
— Mniejsza oto rzekł p. Stannard. Niepozwolę na to, żeby moja córka udała się sama jedna pomiędzy tych szaleńców. Niechaj Perry zostanie w Castle-House, Edwardzie, kiedy ty nie możesz jeszcze chodzić, bo trzeba się przygotować na wypadek, gdyby nas zatrzymano...
— A jeśli pani Burbankowa zapyta o nas, odpowiedział Edward Carrol, — jeśli zażąda miss Alicyi, co mam odpowiedzieć?
— Odpowiedz, że razem z Jamesem Burbankiem udaliśmy się na poszukiwania z drugiej strony rzeki... Powiedz nawet, jeśli będzie trzeba, żeśmy się musieli udać do Jacksonville... słowem, wszystko, co wypadnie, dla uspokojenia pani Burbankowej; ale