Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po chwili doktór zaczął znów mówić:
— W jakiż sposób będziemy podróżowali?
— O ile możności wzdłuż wybrzeża.
— A gdy, co jest prawdopodobne, natrafimy na morze wolne od lodów?
— To je przepłyniemy.
— A to w jaki sposób?
Hatteras nie odpowiedział, widocznie był zakłopotany.
— Być może, zauważył Bell, udałoby się zbudować szalupę ze szczątków „Porpoise“.
Nigdy zawołał gniewnie Hatteras.
Szalupa zbudowana z okrętu amerykańskiego byłaby również amerykańską…
— Ależ kapitanie!… zaczął znowu Johnson.
Doktór powstrzymał starego marynarza znakiem, aby nie nalegał.
Kwestję tę najlepiej było odłożyć do odpowiedniejszej pory.
Chociaż doktór pojmował uprzedzenia Hatterasa, ale ich nie podzielał i miał nadzieję, że zdoła odwieść od nich przyjaciela.
Tak zakończył się dzień, noc przeszła również spokojnie. Niedźwiedzie znikły widocznie.