Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Na wycieczkę myśliwską wybrali się więc doktór, Altamont i Bell. Nie uszli więcej nad 2000 kroków, kiedy spostrzegli na śniegu liczne ślady, które ich poprowadziły na brzeg zatoki Wiktorja.
Po dokładnem rozejrzeniu się w śladach, myśliwi doszli do wniosku, że są na tropie 5 niedźwiedzi.
Wygłodzone, skutkiem surowej zimy, mogły stać się one groźnemi, dla tego należało być ostrożnym i bacznym w dalszym postępowaniu.
Dla czego jednak ślady te widoczne są tylko w tem miejscu i nie giną w dali, rzekł Altamont, rozejrzmy się dokładnie po śniegu. Patrzcie, zwierzęta przyszły z południo-wschodu, tu się zatrzymały i z tego miejsca rozpoczęły poszukiwania.
— Ma pan słuszność, a nawet stanowczo twierdzić można, że nadeszły tu tej nocy.
— A może były tu i poprzedniej nocy, tylko śnieg zatarł ich ślady?
— Nie, należy raczej przypuszczać, że oczekiwały tu one przejścia burzy i wtedy nas zwietrzyły.
— Zdaje się że tak było w istocie, powiedział Altamont, możemy wreszcie przekonać się, czy powrócą znów następnej nocy.
— W tym celu zatrzemy ślady na pewnej przestrzeni, jeżeli jutro znajdziemy świeże, to