Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po upływie pewnego czasu podniósł się Hatteras i zbliżywszy się do Johnsona podał mu rękę mówiąc:
Diękuję ci, Johnsonie, postąpiłeś jak prawy i szlachetny człowiek, uczyniłeś wszystko co było w twej mocy, aby ocalić okręt, dziękuję ci raz jeszcze, jesteś zacnym człowiekiem. Teraz radźmy co czynić dalej, niechaj każdy z was wypowie swe zdanie
Pierwszy wystąpił Johnson, zwracając się do kapitana z pytaniem jak daleko znajduje się najbliższe wybrzeże.
— Znajdujemy się w odległości około 600 mil od cieśniny Smitha.
— Radzę więc — powiedział Bell — jak najprędzej ruszyć w tym kierunku i iść chociażby dwa miesiące.
— Żywności mamy przecież tylko na trzy tygodnie, a przytem czeka nas droga uciążliwa i nieznana — mówił kapitan.
— Kapitanie — rzekł doktór — rozumiem wartość twoich zarzutów, i wiem, że porywamy się na czyn szalony, lecz masz że inny plan?
— Żadnego planu nie mam, nie sądzę przecież aby wasz był możliwy do wykonania, w tym stanie znużenia i wyczerpania, w jakim się obecnie znajdujemy.
Wybrzeże do nas nie przyjdzie, musimy więc odszukać je, a może napotkamy jakie plemię