Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XIX.
Na północ.

Nazajutrz Hatteras dał znak do odjazdu; psy, dobrze nakarmione i wypoczęte, zostały do sań zaprzężone. Po zimie spędzonej wygodnie, były one zdolne oddać w lecie ogromne usługi. Nie dały się też długo prosić, stanęły żwawo w zaprzęgu.
Przy pięknej pogodzie wyruszono w drogę o godzinie 6 rano. Po obejściu zatoki i przejściu przylądka Waszyngtona, Hatteras i jego towarzysze zwrócili się w kierunku na północ. O godzinie 7 podróżni stracili z oczu szaniec Opatrzności.
Po drugiej stronie przylądka Waszyngtona ne zachodniem wybrzeżu Nowej Ameryki, znajdował się szereg zatok, ażeby uniknąć obchodzenia ich, podróżni, przebywszy pierwsze pochyłości góry Bella, skierowali się ku północy. W ten sposób znacznie skracali sobie drogę.
Podróż szła bardzo pomyślnie, na wysokich płaszczyznach, pokrytych grubą warstwą śniegu, sanie posuwały się z łatwością, a